czwartek, 24 lutego 2011

Hamburg wrażenia po miesięcznym pobycie


W ostatnim przebywam tymczasowo w Hamburgu (już miesiąc), więc już najwyższy czas aby swoje przemyślenia wyrazić, co mi się tutaj podoba, a co nie. To co na samym początku, zaraz po przyjeździe tutaj mnie zachwyciło, to możliwość legalnego, bezstresowego spożywania alkoholu w miejscach publicznych. Zaraz po zameldowaniu się w hotelu, poszedłem z kolegami na piwko, oczywiście w plener. I nawet pogoda nie przeszkadzała (przynajmniej mi), a był zimny styczeń w tym roku. Szczęściem naszym było, że znaleźliśmy otwarty sklep. Ogółem w Niemczech wszystko w Niedziele jest zamknięte. Wyjątkiem są piekarnie (zazwyczaj czynne od rana do popołudnia), muzea i inne instytucje, które muszą być otwarte. Nawet wielkie centra handlowe i budki z kebabem są pozamykane. Znaleźć sklepy czynny w Niedzielę, to naprawdę trzeba mieć szczęście. Muszę przyznać, że w Niemczech jest duża różnorodność jeśli chodzi o gatunki piwa. Jest w czym wybierać i smakują dobrze. Zazwyczaj dla każdej marki piwa są 3 gatunki: pszeniczne, porter i pils. A często jest ich więcej. Inną typową sprawą w Niemczech są drzwi do mieszkań w bloku. Nie montuje się tutaj klamek od strony zewnętrznej i aby otworzyć drzwi potrzebne są klucze. Biada temu, kto zapomni klucza wychodząc z mieszkania. Mi się raz prawie to zdarzyło (chciałem tylko światło na korytarzu zapalić), ale na szczęście zdążyłem „złapać” zamykające się drzwi. Inaczej było by po imprezie ;) Inną ciekawostką, jest pralka, która zazwyczaj znajduje się w piwnicy. Ja akurat mam małą kawalerkę i jeszcze to jakoś rozumiem, ale podobno tutaj to typowe. Dodatkowo, aby skorzystać z takiej pralki, trzeba wrzucić pieniążki do skrzynki doprowadzającej prąd. W moim przypadku jest to 1,5 Euro. Dodatkowo zazwyczaj w takiej pralni znajduje się jeszcze mechaniczna suszarka (również na pieniążki). Co ważne, to to aby wrócić do pralni przed końcem czasu wyświetlanego na urządzeniu połykającym monety. Ja za pierwszym razem tego nie wiedziałem i musiałem dodatkowe monety wrzucić, aby przywrócić zasilenie na chwilę i otworzyć drzwi od pralki. Rozumiem, że Niemcy są skąpi, że cię nie opłaca itd, ale takie rozwiązanie mi się niezbyt podoba. Kolejna sprawa to komunikacja miejska. W Hamburgu jest ona bardzo rozwinięta. Mamy tutaj U-Bahn, S-Bahn, A-Bahn (cokolwiek to jest), kolej regionalną, Metrobus(typowe autobusy), Schnellbus (szybkie połączenie z dzielnicami robotniczymi), Ellbus (dla terenów gdzie nie ma U-Bahn’a, czy S-Bahna), nocne autobusy no i ... statki miejskie. W końcu to miasto portowe (drugi w Europie pod względem wielkości port obsługujący kontenerowce). Niestety za taką sieć komunkacyjną trzeba sporo płacić. Miasto jest podzielone na sporo stref, które decydują o cenie przejazdu. Przykładowo bilet miesięczny na 2 strefy to 58 Euro. Dodatkowo trzeba mieć zdjęcie, aby taki bilet kupić. Warto o tym pamiętać przed przyjazdem tutaj. Ponadto w autobusach panuje dziwny zwyczaj / obowiązek. Codziennie po 21 i w przez całą Niedzielę, wchodzi się przednimi drzwiami i pokazuje bilet kierowcy. Czasami niektórzy wchodzą środkowymi drzwiami, ale jak będzie upierdliwy kierowca, to będzie przez mikrofon prosił aby podejść do przodu i pokazać przejazdówkę. W przeciwnym przypadku będzie stał na przystanku, aż do skutku. No i kierowcy są tutaj bardziej uprzejmi i zawsze czekają na pasażerów biegnących z daleka na autobus i otwierają im drzwi. Bilet jednonarazowy można również kupić u kierowcy. Spodobał mi się ich sprzęt. Mają niewielki terminal, który drukuje bilet i fajny automat do wydawania reszty. Są na nim przyciski, które po naciśnięciu wypluwają daną monetę do „kubeczka”, z którego bardzo łatwo i wygodnie można zabrać drobne. Również informacja, o tym gdzie autobus jedzie i gdzie się zatrzymuje jest łatwo dostępna w autobusie. Przy ważniejszych przystankach, po za słownym komunikatem po Niemiecku, jest on również po Angielsku. No i oczywiście są wyświetlacze diodowe, wypisujące nazwę następnego przystanku. Nie lecą tam przesuwające się reklamy tekstowe jak np. we Wrocławiu. Również na większości przystanków są zamontowane tablice, informujące za ile minut będzie autobus / metro. Bardzo dobre rozwiązanie i co najważniejsze działa. Nie jest to zwykły plan rozkładu jazdy, a dokładna informacja co za jaki czas przyjedzie. Nie zdażyło mi się zauważyć, aby to błędnie funkcjonowało. Kiedy doczekamy się czegoś takiego w Polsce? Nie mam pojęcia. Standard komunikacyjny jest więc tutaj wysoki. Dodatkowo niedawno instytucja zajmująca się transportem miejskim, wprowadziła ciekawą „usługę”. Jeżeli transport spóźni się więcej niż 20 minut, to oddają połowę ceny biletu. Świadczy to o wysokim standardzie tych usług. Podobna promocja w Polsce mogła by zrujnować komunikację miejską w większych miastach. Dla tych którzy nie lubią komunikacji miejskiej, jest w Hamburgu ciekawa alternatywa. Otóż w wielu punktach miasta, są stojaki z rowerami. Po wcześniejszym zarejestrowaniu się, można taki rower wypożyczyć, przejechać potrzebny kawałek i oddać go na innym „przystanku”. Podobne rozwiązanie chce wprowadzić Wrocław. Tutaj to się sprawdza i ludzie korzystają z tego. No i pierwsze pół godziny gratis :) Jest tu sporo ścieżek rowerowych, albo wydzielonych pasów na ulicy, więc jest gdzie jeździć. Co zauważyłem, to sporo osób tutaj biega dla sportu, zwłaszcza w okolicach Alster. Aż głupio mi było tamtędy ostatnio iść. Czułem się jak jakbym biegał na autostradzie pomiędzy samochodami. Największe wrażenie zrobił na mnie mężczyzna, biegający razem z wózkiem dziecięcym (taka wyższa forma spaceru). W Hamburgu jest sporo mostów. Kiedyś myślałem, ze we Wrocławiu jest dużo mostów (220 wg Wikipedii). A tu jest 2500 mostów (również wg. Wikipedii)! Tak, to więcej niż w Wenecji, Amsterdamie i Londynie razem wziętych. Naprawdę, zazwyczaj z każdego mostu widać kilka następnych i czasem są kilka metrów od siebie. Co mnie jeszcze tutaj zaskoczyło, to spora liczba b-boy’i tańczących na ulicach, zbierając przy tym drobne. Poniżej linki do YouTube’a: B-boys aus Hamburg prt. 1 B-boys aus Hamburg prt. 2 Hamburg dance show Po za b-boy’ami spotkałem na ulicy jeszcze raperów, sprzedawających swoją muzykę. Po prostu szedłem sobie ulicą i ktoś się mnie pytał czy słucham hip-hopu. Odpowiadałem że tak i w tym momencie dawali mi swoje słuchawki i puszczali swój kawałek do posłuchania. Ich płyty można również kupić w normalnych sklepach, ale widocznie nie mają dużego popytu, skoro dodatkowo rozprowadzają je tą metodą (trochę jak nielegale). Co ważne są one po niższej cenie niż w sklepie. Jedna taką płytę kupiłem i dzięki temu mam rzadką okazję posłuchania rapu z Gujany. Odnośnie zakupów, to warto sprawdzić jaką ma się kartę płatniczą, przed przyjazdem tutaj. Otóż karty Visa, nie są akceptowane we wszystkich sklepach. Pytałem jednego Niemca dlaczego, to twierdził, ze to ze względów bezpieczeństwa. Na karcie Visa (i paru innych) widnieje numer, za pomocą którego można dokonywać zakupów, jak kartą kredytową. No i jak się płaci w sklepie to ktoś może zapamiętać ten numer i użyć w niepowołanym celu. W sumie to dobre myślenie. Mi ogółem cały ten pomysł robienia zakupów jedynie za pomocą numeru karty kredytowej bez dodatkowej autoryzacji się nie podoba, ale to już osobny temat. Upewnijcie się więc najpierw, czy w danym sklepie możecie płacić swoją kartą. Na koniec jeszcze mała ciekawostka. Jest piosenka o tym, jak w Hamburgu mówi się na „do widzenia”: In Hamburg sagt man Tschüss. O ile „Tschüss”, mówione na pożegnanie, jest ogólnie znane i używane w całych Niemczech, tak na przywitanie mówi się tutaj „Moin”. Jest to tutaj bardzo popularna forma przywitania, ładnie to brzmi, a w szkołach tego nie uczą. A szkoda.

2 komentarze:

  1. nice ;)fajnie sie to czyta, a zycie w innym miescie jest zawsze bardziej interesujace niz we wlasnym ;)
    u mnie tez jest sporo ciekawostek transportowych, po miesiacu tez o nich napisze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie jestem w Hamburgu i bardzo wiele informacji ,które zostały tutaj napisane przydały mi się :)

    Może obserwacja ?

    Pozdrawiamy ;)



    OdpowiedzUsuń